Przypominam, że te wywiady można komentować i do tego zachęcam.
Witajcie! Co tam u Was słychać?
Ja przychodzę do Was dziś z #pogawędką, tym razem moim gościem była Griffin z bloga Projekt Griffin!
Pamiętajcie! Trzymamy kciuki za naszych maturzystów!
Nie przedłużając zapraszam do czytania!
Re(Beca): Cześć! Bardzo
się cieszę, że zgodziłaś się wystąpić w naszej serii „Pogawędka z Becą”. Jest
nam z tego powodu niezmiernie miło!
Griffin: Hej, dziękuję
pięknie. Mnie jest równie miło, że zaproponowaliście mi pogawędkę.
RB: Przygotowana?
Kawka, herbatka? Ja w tą pogodę tylko
wodę.
G: Na tyle gotowa, na
ile mogę być! Herbatka owszem, dobra na każdą porę.
RB: O, uwielbiam
herbatę. Zielona, biała, owocowa, czarna... każdy rodzaj. A ty? Jaką
preferujesz?
G: Klasyczną czarną z
cytryną, ale ostatnio również odkrywam coraz to nowe smaki zielonej. Dziś na
przykład piję tę z nutą grejpfruta, polecam.
RB: O, to musi smakować
wspaniale. Wiemy już, jaką herbatę preferujesz, a może teraz opowiesz nam coś o
sobie? Ja jestem Re(Beca), licealistka, pozytywna wariatka i miłośniczka
historii.
G: Jasne, blogowo przedstawiam się Griffin i lubię zachęcać
znajomych do wyposażania się w coraz to nowsze hobby, bo życie jest krótkie,
nie?
RB: Niestety. Trzeba łapać każdą chwilę. Czyli rozumiem,
że lubisz dawać rady, a czy rady innych przyjmujesz? Motywują cię czy raczej
zniechęcają do działania?
G: Ha, nie wiem, czy powiedziałabym, że lubię dawać
rady, ale zdecydowanie lubię je przyjmować. Nigdy nie odpychają, ale też w
sumie nie zawsze motywują. Szczerze mówiąc, to zależy od rady, osoby, która ją
daje oraz sposobu, w jaki ją otrzymuję. Głównie jednak z każdej staram się
skorzystać i każdą doceniam.
RB: To prawda, muszę przyznać, że dawanie rad jest
ciężkie i złe przekazanie rady może spowodować odwrotne skutki. Jeśli ktoś
powie coś najpierw krytycznego i będzie człowieka zniechęcał, zamiast zachęcić
do poprawy, to nie wyjdzie to na dobre.
G: No cóż, wydaje
mi się, że dawanie rad jest czasem tak samo trudne, jak ich otrzymywanie.
RB: Może opowiesz nam o coś o pisaniu. Jak
długo piszesz, jakie były twoje początki?
G: Oj, piszę już od dawna, chyba był taki moment, kiedy
dotarło do mnie, że kreowanie w głowie
kontynuacji do ulubionych książkowych historii mi nie wystarcza. Początki były
pełne entuzjazmu i naiwności, bo nie miałam pojęcia, za co się biorę, ale
(przede wszystkim) czerpałam z tego niesamowitą frajdę. I tak jest do dziś.
RB: Czyli rozpoczęło się to od nastoletniej przygody.
Najważniejsze, rzeczywiście, żeby mieć z tego frajdę, bo po co robić coś na
siłę. Pisałaś jeszcze na Onecie, prawda? Jak wspominasz ten serwer? Gdybyś
mogła, wróciłabyś do tego?
G: Onetową przygodę wspominam bardzo pozytywnie. Mam
wielki sentyment do tamtych czasów (w szczególności do blogowania grupowego),
ale myślę też, że zmiana portalowa się przydała i też trochę zmotywowała
publiczność blogową do postępu. A starzy wyjadacze onetowi chyba się
zrobili, cóż, starzy i dogoniło ich
(nas) życie codzienne. No ale nastał czas Blogspotu i przyznam, że udało mi się
i tutaj zagrzać miejsce i docenić jego urok.
RB: Ludzie mają to do siebie, że są sentymentalni i
lubią wspominać, no nie wszyscy, ale większość. Ja zaczęłam w blogsferze i
trochę boje się teraz o to, że Wattpad wyprze Blogspota. Co ty o tym sądzisz?
Czy to możliwe, że do tego dojdzie?
G: Nie mam pojęcia. Absolutnie się nie orientuję w tych
tematach. Jeśli mówisz, że jest taka możliwość, to musi być ku temu jakiś
powód, ale skoro są osoby, które jak ty wolą Blogspota, to możecie razem starać
się o to, by społeczność się nie wykruszyła.
RB: Miejmy nadzieję, że Blogspot będzie się rozwijał i
przybędzie nowych odbiorców. Robiłam dziś ankietę na dniu otwartym o czytelnictwie,
więc teraz również chętnie ci zadam jedno takie pytanie. Jaki gatunek książek
preferujesz najbardziej?
G: Trzymam za to kciuki! Tak właściwie, to przeczytam
książkę z każdego gatunku, ale szczerze uwielbiam szeroko pojętą fantastykę, od
klasyków fantasy po nowości sci-fi.
RB: Fantastyka
to przyjemny gatunek, choć nie dla mnie.
No, ale kto co lubi. A tylko gatunkiem kierujesz się przy wyborze książki? Może
okładką czy opisem?
G: Wszystkim. Od zupełnie powierzchownych rzeczy, jak
okładka (bom jest , którego łatwo zauroczyć grafiką), po rzeczy bardziej
przydatne, jak na przykład recenzje. Nieczęsto jednak sięgam po książkę czysto
spontanicznie, bo wolę spędzić czas lub wydać pieniądze na coś, co mnie raczej
zaciekawi, więc staram się najpierw o danej pozycji czegoś dowiedzieć.
RB: Przez wygląd to rzeczywiście czasami można kupić
nawet coś kiepskiego. A właśnie, wolisz kupować książki czy je wypożyczać w
bibliotece lub u znajomych?
G: Muszę przyznać ze wstydem, że z bibliotek nie
korzystam już od dawna. Jeśli wypożyczam, to od znajomego, który, tak jak ja,
ma więcej książek niż jest w stanie przeczytać. Tak, zdecydowanie wolę kupić
książkę, a moje ulubione pozycje mam na półkach w kilku edycjach i językach, bo
nie potrafię się kontrolować.
RB: O tak... Kupowanie książek to jeden z
najcudowniejszych momentów. Jak ja uwielbiam odbierać książkę, czytać, a potem
odkładać na półeczkę. Więc mam to co ty, nie jesteś z tym sama!
G: Haha, cieszę się z każdego sojusznika.
RB: Łączmy siły! Książki to jedne z najlepszych
wynalazków na ziemi! Naprawdę! Sama chciałabyś wydać taki własną książkę?
G: Chyba każdy amatorski pisarz ma to marzenie
chociażby tam gdzieś głęboko w odmętach umysłu.
W moim przypadku bardzo, bardzo
głęboko. Pod ambicjami profesjonalnymi i życiowymi, no bo, nie czarujmy się,
jest to tylko i wyłącznie marzenie.
RB: A gdybyś miała taką możliwość? Zaryzykowałabyś?
Napisałabyś coś i wydała? Czy raczej zrezygnowałabyś z tego?
G: Mając już taką możliwość nie widziałabym sensu w
odrzucaniu oferty i rezygnowaniu. Zdecydowanie spróbowałam dokończyć historię,
którą potencjalny wydawca się zainteresował.
RB: W takim wypadku masz dużo odwagi, bo pewnie nie
każdy by się do tego podjął. Ale może przejdźmy do twojego aktualnego dzieła.
Jak wpadłaś na pomysł opowiadania Dragon Fire?
G: Zawsze chciałam napisać takie typowe high fantasy,
bo to mój ulubiony gatunek. Szczerze mówiąc, wiele razy próbowałam, ale
pierwsze kroki w tym pseudo-pisarstwie były mało pomyślne, miałam także
tendencję do porzucania pozaczynanych opowiadań na rzecz innych, bo pomysłów
było tysiąc na minutę. Aż w końcu jeden maluteńki pomysł na wątek urodził wiele
wspaniałych (tylko i wyłącznie w moim przekonaniu!) postaci, no a jak już
miałam bohaterów, to do każdego z nich powstała też indywidualna historia,
która w aktualnym szkicu Dragon Fire łączy się w całość. Po raz pierwszy udało
mi się naszkicować pełen zarys historii, z której jestem na prawdę dumna i której
zakończenia nie mogę się doczekać.
RB: Czasami trzeba się zranić i mieć guza, by potem
patrzeć na to wszystko z dumą. A mam
nadzieję, że ukończysz tę opowieść, bo, mimo że czytałam sam początek,
intryguje, naprawdę. A może powinnaś założyć sobie mały notesik i zapisywać wszystkie
te pomysły, by powstawało więcej tak cudownych opowiadań?
G: Dziękuję, bardzo się cieszę, że powieść przypadła ci
do gustu. Cóż, notesik może niekoniecznie, natomiast dokument Worda albo nawet
arkusz Excela jak najbardziej Przyznam się, że całe strony notatek przechowuję właśnie
w ten sposób.
RB: Moja koleżanka robi notatki na telefonie, więc Word
mnie nie dziwi, ale Excel? No, nie spodziewałam się. Formatujesz to w jakieś
tabelki?
G: Oj tak. Dlatego właśnie kocham Excel. Jak dodaję ile
stron/słów napisałam w danym dniu, to mi zgrabnie sumuje w całość. Może to
lekka przesada, ale mnie to pomaga i motywuje.
RB: Znaczy dla kogoś to może być przesada, ale ja
uważam, że notowanie jest dużym ułatwieniem. A ja sama mam tak, że lubię sobie
liczyć w głowie. Ile minut będę potrzebowała, by przejść, ile się spóźnia
tramwaj, o której będzie na moim przystanku. Sumowanie w Excelu to nic w
porównaniu z tym.
G: Cóż, każdy ma jakieś „skrzywienia”, nasze są chociaż
przydatne.
RB: O tak, na pewno. Raczej nie spóźniam się na
tramwaje. Mam
pytanie o bohaterów, których kreujesz. Czy któryś z
nich jest podobny do ciebie z cech charakteru lub wyglądu?
G: Hmm, nie mogę zaprzeczyć, że ze wszystkimi
tworzonymi postaciami spędzam wystarczająco czasu, by się do nich przywiązać i
oczywiście w każdej znajdzie się jakaś cząstka mnie jako autora. Nie tworzę ich
na własne podobieństwo, ale zdecydowanie wielu z nich dostanie się trochę moich
nawyków, sposobów wypowiadania się lub reagowania na niektóre sytuacje. Bo mimo
tego, że staram się tworzyć bohaterów indywidualnych i nietuzinkowych, to
jednak chyba nic nie poradzę na to, że jako autorka kreująca historię bardzo
wpływam na ich decyzje. Nigdy jednak świadomie nie nadaję im cech typowo
własnych.
RB: Wydaje mi się, że autora możemy porównać do dwóch
osób: lalkarza – w momencie przedstawienia wyjmuje swoje laleczki i nimi
kieruje. A druga rola to rodzic: przywiązuje się do nich, dba o nie, cierpi z
nimi, ale czasami lubi utrudnić, pokazać jak ma żyć. Czy zgadzasz się ze mną?
G: Myślę, że rodzajów autorów znalazłoby się wielu
więcej, ale twoje dwie opcje zdecydowanie brzmią prawdziwie.
RB: Jednak do każdego autora przychodzą widzowie, by obejrzeć
przedstawienie i nie zawsze ich opinia jest dobra. Jak reagujesz na negatywne
opinie czytelników?
G: Szczerze? Z takim jakby entuzjazmem. Jestem zdania,
że bez krytyki się człowiek nie nauczy albo nie poprawi w tym, co robi. Choć
nie zaprzeczę, że negatywne słowa potrafią zdemotywować, to jednak naprawdę je
sobie cenię.
RB: W takim wypadku to bardzo zdrowe podejście i niejedna
osoba by ci tego pozazdrościła.
G: Po prostu z doświadczenia wiem, jak cenna może być
zgrabnie ubrana w słowa negatywna opinia.
RB: Rok 2018 trwa, więc może zdradzisz nam pięć książek,
które chcesz przeczytać.
G: Książek w 2018 roku chcę przeczytać zdecydowanie
więcej niż pięć, ale nigdy nie wydzielam sobie konkretnych pozycji. Po prostu
sięgam po to, co mnie w danym momencie zainteresuje.
RB: Rozumiem. Nadszedł czas na pytanie z serii „Co
wolisz?”. Wolisz pisać piórem czy długopisem?
G: Długopisem, jeśli koniecznie musiałabym wybierać. A
tak na prawdę to na klawiaturze piszę najczęściej i najwygodniej.
RB: No oczywiście! Przecież Excel górą!
G: Haha, dokładnie!
RB: Niestety nadszedł czas na ostatnie pytanie. Czy masz
może jakieś plany na majówkę, którymi możesz się podzielić?
G: Jako że mieszkam w Anglii, majówka niestety będzie normalnymi
dniami. Życzę jednak miłej przerwy i pięknej pogody zarówno obie, Re(Beco), jak
i czytelnikom!
RB: Dziękujemy bardzo! I mam nadzieję, że i tak
znajdziesz chwilę na odpoczynek. Dziękuję, że porozmawiałaś ze mną i mogłam się
coś więcej o tobie dowiedzieć! Powodzenia w pisaniu i życzę ci dużo sukcesów w
dalszej karierze pisarskiej!
G: Ja również serdecznie dziękuję za tak przyjemną
rozmowę i trzymam kciuki za długą karierę Księgi Baśni na Blogspocie!
RB: Dziękujemy!
Dzięki za rozmowę ;)
OdpowiedzUsuńRównież bardzo ci dziękuję!
Usuń