14.03.2018

[246] #Pogawędka z Becą

 

 
Przypominam, że te wywiady można komentować i do tego zachęcam.

Cześć!
Bardzo dziękuję wszystkim osobą, które wzięły udział w poprzednich edycjach oraz Lithine za udział w tej. To już dziesiąta pogawędka! Rozumiecie? 
A pamiętam jak stresowałam się przed pierwszą rozmową...
Za oknem u mnie szaro i buro, ale mam nadzieję, że jeszcze się rozpogodzi...
Przypominam o konkursie urodzinowym i wpadajcie na naszego IG.
A i do naszego składu dołączyła nowa osóbka! Mamy nadzieję, że zostanie z nami jak najdłużej!
Nie przedłużając zapraszam na rozmowę z Lithine autorką bloga "Cześć, jestem Rose Weasley. Żartuję, gdy czuję się niezręcznie"!
Brawa dla niej!



Re(Beca): Witaj! Bardzo nam miło, że zgodziłaś się wziąć udział w #pogawędce!

Lithine: Dzień dobry! To mnie jest bardzo miło, że zostałam zaproszona.

R: Zależy nam, by coraz więcej osób brało udział w #pogawędkach i miało możliwość podzielenia się jakimiś informacjami o sobie. Herbata, kawa gotowa? Ja sama dziś mam wodę.

L: Ja dziś postawiłam na Coca-Colę, moją wielką słabość.

R: Zero czy normalną?

L: Normalną, niestety. Mój organizm zdecydowanie woli te niezdrowe rzeczy.

R: Myślę jednak, że bardzo dużej różnicy między nimi nie ma, więc nie ma się co martwić, a od czasu do czasu nie zaszkodzi. Może najpierw mogłabyś się nam jakoś przedstawić? Nie proszę o długi opis. Jeśli chodzi o mnie, to nazywam się Re(Beca), jestem licealistką i jedną z administratorek Księgi Baśni. Przeprowadzam dziś swoją dziesiątą pogawędkę. Mała rocznica.

L: W takim razie gratuluję! Ja jestem Lithine. Liceum i lata nastoletnie mam już za sobą, choć zawzięcie bronię się przed dorosłością. Obecnie studiuję i próbuję znaleźć sobie miejsce w świecie.

R: A dziękuję bardzo! Gdy byłam w gimnazjum, to wszyscy mówili, że liceum to najlepszy okres w życiu, a teraz? Studia to najlepszy okres w życiu. Rzeczywiście tak jest, Lithine?

L: Czy ja wiem? Zawsze też mi to obiecywano i po części mogę się z tym zgodzić, bo im byłam starsza, tym czułam więcej „wolności”. Z drugiej strony przybywa też obowiązków, szczególnie jeśli chodzi o naukę czy pracę. Muszę przyznać, że chętnie cofnęłabym się o parę lat i wróciła do tych prostszych czasów.

R: No myślę, że każdy czasami chciałby uciec od obowiązków, ale niestety się nie da. Może zacznijmy od strony autora, a dokładnie tekstu. Możesz nam powiedzieć, jakie masz mocne strony w pisaniu? Chodzi mi o ortografię, interpunkcję itp.  

L:Zawsze ciężko mi przychodziło wymienianie pozytywów mojej twórczości, ale spróbuję. Myślę, że pisanie dialogów idzie mi całkiem nieźle, no i raczej nie miałam nigdy problemów z ortografią.

R:Ale trzeba się uczyć mówić o swoich talentach i pozytywach! Twoje dialogi w niektórych momentach opowiadania „Cześć, jestem Rose Weasley…” wygrywały wszystko. Do bohaterów tej opowieści jeszcze wrócimy, ale na razie daję ci przywilej opowiedzenia o swojej pięcie Achillesa w pisaniu.

L:Och, dziękuję! Cóż, tutaj muszę z pokorą powiedzieć, że moją największą zmorą jest interpunkcja – zawsze miałam z nią problem i bardzo wolno się jej uczę. Ale staram się i myślę, że będzie coraz lepiej. Moje opisy otoczenia również bywają dość ubogie, zwłaszcza jeśli chodzi o krajobraz czy cokolwiek związanego z przyrodą.

R:Powiem ci, że nie jesteś jedyna, jeśli chodzi o tę okropną interpunkcję. Uwielbiam czerwony długopis i znaczki interpunkcji na marginesie. To pojawia się częściej niż inne błędy. Trzymam kciuki, byś wygrała z tą całą interpunkcją! Może mi też się uda? A co do opisów, to jestem bardzo ciekawa, czy bohaterowie twojej opowieści, która została zakończona, mieli wcześniej przygotowane opisy osobowości? Powiedz mi proszę ,jak ich kreowałaś. Bo z Rose ci wyszło świetnie!

L:Miałam to samo, moje wypracowania zawsze wracały czerwone przez te powstawiane czy poprzekreślane przecinki. Przykładałam sporą wagę do rozpisywania profilu każdej postaci, bo chciałam, żeby wyszły jak najbardziej realistyczne. Zadawałam sobie mnóstwo pytań na ich temat, nawet o błahostki, typu ulubiony owoc czy najbardziej żenujące wspomnienie. Nie wszystkie informacje miały trafić do tekstu. Cały zabieg miał służyć temu, żebym ja miała wrażenie, jakby to byli ludzie, których znam całe życie, aby łatwo się o nich pisało. Oprócz tego każdemu z bohaterów dałam coś od siebie – Rose dostała moją niezręczność, Melody pedanterię, Harold ogólne nieogarnięcie życiowe i tak dalej.

R: Dla mnie właśnie jest to ciekawe. Każda postać jest inna, każda ma swoją historię i swój własny, niepowtarzalny charakter. A autor jest jak lalkarz, steruje swoimi kukiełkami w prawo i w lewo. Nadaje im imiona, charakter i usposobienie. Szczerze nie wiem dużo na temat nowego pokolenia Harry'ego Pottera. Dopiero po ukazaniu się książki „Harry Potter i Przeklęte Dziecko” dowiedzieliśmy się czegoś więcej.  Rozumiem też, że jesteś fanką Harry'ego, w takim wypadku – do jakiego domu należysz?

L:Też uważam, że to ciekawe, a do tego samo to tworzenie postaci już może być świetną zabawą. Tak, jestem wielką fanką serii, zawsze będzie ona zajmowała specjalne i bardzo duże miejsce w moim serduszku. Chociaż na "Przeklęte Dziecko" nadal jestem zła. A co do domu, to powiem z dumą, że należę do Slytherinu!

R: No niestety, pochlebnych opinii to ta książka nie zebrała, ale nic na to nie poradzimy. Ja i tak jestem wielką fanką pokolenia Huncwotów. Slytherin! No to nic dodać, nic ująć. Właśnie, preferujesz długie serie/trylogieczy może pojedyncze książki?

L: Och, ja też bardzo lubię Huncwotów! Lubię jedno i drugie choć przyznam, że częściej mi się zdarza czytać pojedyncze książki. To chyba dlatego, że kiedy zaczynam serię, czuję się, jakby to było jakieś długoterminowe zobowiązanie. Wolę też, kiedy seria jest zakończona, bo oczekiwanie na kolejną część również może być „męczarnią”, jeśli bardzo chcę się dowiedzieć, co będzie dalej.

R: Mój ukochany huncwot to Syriusz, a twój? Rozumiem i znam ten ból. Książki, na które trzeba czekać, to udręka.

L: Mój również, mam do niego wielką słabość, muszę przyznać. I to w każdej wersji! Czy to dorosły Syriusz z książek, czy młody w retrospekcji, czy też jego przeróżne wersje z czytanych opowiadań.

R: Nie wiem czy ciebie też, ale mnie zawsze interesowała jego historia rodzinna. Czarodziejski arystokratyczny ród i taki urwis... Jak widziałam na twojej podstronie o autorce, uwielbiasz „Przyjaciół”. Rozumiem, że chciałabyś napić się filiżanki kawy w Stanach?  

L: Tak, historia Syriusza ma naprawdę duży potencjał. To też moim zdaniem taka magia Pottera, że każdy z nasz może sobie wyobrażać po swojemu, jak to dokładnie z nim było... A może nawet napisać fanfica. Uwielbiam, zdecydowanie. A w USA bardzo chętnie napiłabym się kawy albo właściwie czegokolwiek innego. Od lat marzy mi się podróż do Nowego Jorku.

R: Ale trafić na dobry czasami ciężko. Czyli rozumiem, że gdy tylko znajdziesz jakiś moment, załatwiasz wizę, bilet oraz pakujesz wszystko do walizki i cię nie ma. Znikasz. Nowy Jork i ty!

L: Muszę przyznać, że to bardzo kusząca wizja! I tak, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją zrealizować.

R: W takim wypadku trzymam za ciebie kciuki! Czy kuchnia meksykańska też ciągnie cię w tamte tereny?

L: Hmm, może niektóre jej elementy – uwielbiam nachosy, ale nie wiem, czy to się liczy – ale ogólnie rzecz biorąc to nie. Z tego co wiem, kuchnia meksykańska słynie z pikantnych przypraw, a moje podniebienie nie najlepiej je znosi.

R: W takim wypadku, za jaką kuchnią świata przepadasz? Gdzie byś pojechała, by czegoś spróbować?

L: Najbardziej chyba lubię kuchnię włoską. Może nie jest to zbyt oryginalne, bo kto nie lubi pizzy? Ale uwielbiam też różne rodzaje makaronów, dania z ziołowymi przyprawami, włoskie sery... No i teraz zrobiłam się głodna!

R: No przepraszam! Ale takiej informacji nie zamieściłaś na swojej podstronie. Za to znajduje się informacja, że uwielbiasz czytać komentarze czytelników. Powiedz, jak reagujesz na negatywną krytykę?

L: Zazwyczaj staram się wybierać z takich komentarzy informacje, które mogę mi się przydać. Zawsze można coś poprawić, czegoś się nauczyć. Jeśli jest to typowy „hejt”, który nie niesie ze sobą żadnej treści, to staram się go ignorować, choć czasem nie potrafię. Zawsze za bardzo brałam wszystko do siebie, więc zdarza mi się, że próbuję z taką osobą nawiązać rozmowę, wypytać, co dokładnie się nie podoba, dowiedzieć się, co było nie tak. Nie trzeba dodawać, że w większości przypadków nie ma to żadnego sensu.

R: Ważne jest, by brać z opinii innych pewne szczegóły. Nie wszystko jesteśmy w stanie sami zobaczyć, więc tutaj fajnie jest skorzystać z kogoś takiego jak beta. Niestety pojawia się też hejt, który jest nieprzyjemny. I niepotrzebny, ale na to nic nie poradzimy. Zaczęłaś teraz drugie opowiadanie, co dla ciebie jest w nim najważniejsze? Fabuła, bohaterowie? Na czym chcesz się skupić?

L: Zgadzam się w stu procentach. Na pewno chciałabym, żeby było lepsze niż poprzednie. Mam w nim wątek kryminalny, a to dla mnie trochę nieznane wody, ale chcę się uczyć nowych rzeczy. Zatem na pewno fabuła, bo chcę, żeby tym razem było trochę bardziej nieprzewidywalnie, zaskakująco. Oprócz tego bohaterowie, oni zawsze są dla mnie ważni. Chciałabym, żeby wyszli wyraziści, żeby czytelnicy się z niektórymi polubili, żebym ja sama się do nich trochę przywiązała. Do tego trochę humoru, lekkości myśli i opisywanych przeżyć. Taki klimat lubię.

R: Wątek kryminalny... Ciekawie... Uwielbiam! Naprawdę! To na pewno zajrzę. A co do humoru, to epilog "Cześć..." podbił moje serce. Och tak, wygrałaś nim. Od początku miałaś zaplanowane, jak będzie wyglądać?

L: Bardzo miło mi to „słyszeć”! Och tak, epilog był zaplanowany i właściwie ciągle tylko dodawałam do niego nowe sceny, wydarzenia. Szczerze mówiąc, to nie mogłam się doczekać, aż w końcu będę mogła go napisać. Od początku wiedziałam, że będzie takim postrzępionym tekstem, pokazującym, jak potoczy się życie bohaterów w ciągu kilku następnych lat. Wiedziałam też, jak każdy skończy i wiedziałam co będzie ostatnią sceną. Co do pozostałych, to kolejność nieco się zamieniała, ale ostatecznie dość szybko zdecydowałam się na tę, która widnieje na blogu.

R: Podobno to dobry pomysł. Napisać najpierw epilog, a potem resztę. I szczerze powiem ci, że gratuluję zakończenia opowiadania. Mnóstwo razy próbowałam, ale nigdy nie doszłam do końca. I jeszcze uważam, że potrzebuje może jeszcze trochę czasu. A zdradzisz nam, jaka była twoja ulubiona scena w opowiadaniu?

L: Na pewno ci się uda, ja również pisałam wcześniej całkiem sporo takich, które nigdy nie doczekały się zakończenia, ale w końcu doczekałam się jednego, do którego wystarczająco mocno się przywiązałam. Zawsze byłam całkiem zadowolona ze sceny pocałunku Rose i Scorpiusa z 11. rozdziału. Ale lubię też te bardziej humorystyczne – scena „przesłuchania” Scorpiusa z rozdziału 32. albo cała akcja porodowa z epilogu. Chyba te trzy można nazwać moimi ulubieńcami.

R: Poród z taką obstawą. No wiesz... Na brak wsparcia to Rose nie mogła narzekać. A powiedz mi, zdecydowałaś się w końcu, czy kochasz bardziej koty czy psy?

L: Tak, to na pewno, było ich tyle, że pewnie chętnie ktoś urodziłby za nią. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się tego dokonać. Jedne i drugie są kochane – koty są mięciutkie i pełne gracji, psy kochające, wierne i równie śliczne... Jak tu zdecydować?

R: Na pewno. Ja jestem bardziej psiarą, mimo że jestem na nie uczulona. Jednak koty... No nie moje klimaty. Czas leci nieubłaganie, więc pora  na ostatnie pytanie z serii „co wolisz”. Wolisz zakończenie z happy endem czy nie?

L: Zdecydowanie z happy endem. Te smutniejsze oczywiście również mają swój urok, a poza tym czasem tylko one pasują do reszty opowieści. Jednak ja, uciekając od rzeczywistości do świata fikcyjnego, wolę, kiedy ktoś wymaluje mi przed oczami te weselsze obrazki.

R: Człowiek widząc szczęście innych, tych, którym kibicuje, sam czuję się szczęśliwy. Dziękuję ci za tę rozmowę oraz wszystkim czytelnikom tej serii! Dużo sukcesów na dalszej drodze pisania oraz w pracy i na studiach!

L: Ja także bardzo dziękuję – za zaproszenie i za bardzo miłą rozmowę! I również życzę samych pozytywów!



Drobna korekta: Midori. Dziękuje ci za pomoc

2 komentarze:

  1. Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie! I życzę kolejnych udanych #pogawędek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci bardzo!
      Powodzenia w dalszej przygodzie z pisaniem!

      Usuń

Netka Sidereum Graphics