"Czas jest zdobyczą. Mija szybko. Wykorzystaj życie, dopóki jest Ci dane."
Autor: Mrs.Cross
Romans
Rozdział 8
"Wrócił do szpitala z mocno bijącym sercem. Nie dostał żadnego telefonu
od doktor Shannon Paige, ale pomimo to bał się, że coś go ominęło. Tej
gorszej wersji wydarzeń nie chciał przyjmować do świadomości, więc mógł
stracić moment, w którym jego dziewczyna się obudziła. Tak naprawdę się
obudziła. Z każdym krokiem, gdy zbliżał się do sali sto dwanaście jego
serce coraz mocniej obijało się o żebra i miał wrażenie, że lada moment
wyrwie się z piersi. Jednak kiedy wszedł do sali, serce przestało bić
całkowicie.
Czuł, że krew odpływa mu z twarzy a po plecach spływa strużka zimnego potu.
Łóżko Catherine Ayars było puste."
Czuł, że krew odpływa mu z twarzy a po plecach spływa strużka zimnego potu.
Łóżko Catherine Ayars było puste."
Bo istnieją układy zapisane w gwiazdach
Autor: Koneko
Fantastyka | Paranormal romance
Rozdział 1
— EJ, Mike! Mike! Co to za laska w domu obok?
Miles przez moment był zły, że przyjaciel wyprzedził go z tym pytaniem; potem jednak odetchnął, bo nie musiał sam o to pytać.
— To Sherry — powiedział Mike, wchodząc do kuchni.
— Sherry? — Zdziwił się Miles. — Ta Sherry?
Mike kiwnął głową, a Ash z Milesem podeszli bliżej okna. Sherry była wciąż odwrócona do nich tyłem, jednak w chwili, gdy sięgała po wodę, obróciła się na moment. Jeden rzut oka na jej twarz wystarczył, by Miles zesztywniał.
W jego głowie do końca dnia obijało się jedno zdanie:
Cholera, to ona.
Miles przez moment był zły, że przyjaciel wyprzedził go z tym pytaniem; potem jednak odetchnął, bo nie musiał sam o to pytać.
— To Sherry — powiedział Mike, wchodząc do kuchni.
— Sherry? — Zdziwił się Miles. — Ta Sherry?
Mike kiwnął głową, a Ash z Milesem podeszli bliżej okna. Sherry była wciąż odwrócona do nich tyłem, jednak w chwili, gdy sięgała po wodę, obróciła się na moment. Jeden rzut oka na jej twarz wystarczył, by Miles zesztywniał.
W jego głowie do końca dnia obijało się jedno zdanie:
Cholera, to ona.
Jestem Twoim Bratem
Autor: Hertanix Michal
Fantastyka | Fantasy
Rozdział 14 "Walka Godna Króla "
"Gdy korzenie ostatecznie zakończyły swoją transformację.
Pomarańczowy, który znajdował się w centrum areny, osłonięty z każdej
strony niezliczoną ilością konarów, upadł twarzą na ziemię. Po jego
ubrudzonym pyłem czole spłynęła kropla potu, zbierając brud. Delikatnie
lśniąc zatrzymała się na krawędzi czoła i spoglądając w dół, oderwała
się od niego. Był to krótki lot, podobny do pierwszego szybowania
pisklęcia. Spadła, a wysuszona gleba natychmiast ją wchłonęła, nie
pozostawiając śladu. Wśród jego jasno-miedzianych włosów, opadających na
ziemię, znajdowały się niewielkie drobiny ściany areny. Każdy włos
przemókł niemalże do suchej nitki, przez nadmierny wysiłek mężczyzny.
Twarz Patryka zatrzymała się na półświadomym wyrazie. Jego błękitne oczy
straciły swój blask, a ciało mężczyzny z rozrzuconymi kończynami,
zatrzymało się w bezruchu. Serce powoli stawało. Aczkolwiek nie była to
wina pośpiesznego leczenia, a techniki jakiej użył Patryk. Wymagała ona
dojść sporych ilości senji, w szczególności tej fizycznej części.
Niestety nie podołał jej skutkom. Przekroczył granice własnych
możliwości, które przez utratę krwi i paraliż świeżo utworzonych mięśni,
spadła do mniej niż trzydziestu procent.
- Czy tak giną bohaterowie? - zapytał sam siebie- Nie. - odpowiedział.- Gdyby tak było, Ojciec skończył by inaczej. - resztkami sił, przewrócił się na plecy i spoglądając w niebo pomyślał - To ty, ty, próżny, pełen pogardy świecie odebrałeś mi wszystko wokół mnie, a teraz, zabierasz jedyne co mi pozostało. Pf, a weź je sobie i zapchaj się, ażeby ci przez mordę nie przeszło ! - wyciągnął dłoń w stronę nieboskłonu i napinając mięśnie brzucha, drżącym ruchem uniósł tułów do góry - Kiedyś, nawet i wy zginiecie! - otworzył usta i wykrzyczał końcówkę myśli na głos - Cholerne istnienia ! - Dźwięk jednak nie opuścił okręgu drzew, zagłuszony przez żywy szelest liści. Krew wyleciała potokiem z jego ust, a oczy odwróciły się białkami. Uderzył z hukiem potylicą o podłoże, pozostawiając resztkę senji jaką posiadał zapieczętowaną w wyrytych znakach na ziemi."
- Czy tak giną bohaterowie? - zapytał sam siebie- Nie. - odpowiedział.- Gdyby tak było, Ojciec skończył by inaczej. - resztkami sił, przewrócił się na plecy i spoglądając w niebo pomyślał - To ty, ty, próżny, pełen pogardy świecie odebrałeś mi wszystko wokół mnie, a teraz, zabierasz jedyne co mi pozostało. Pf, a weź je sobie i zapchaj się, ażeby ci przez mordę nie przeszło ! - wyciągnął dłoń w stronę nieboskłonu i napinając mięśnie brzucha, drżącym ruchem uniósł tułów do góry - Kiedyś, nawet i wy zginiecie! - otworzył usta i wykrzyczał końcówkę myśli na głos - Cholerne istnienia ! - Dźwięk jednak nie opuścił okręgu drzew, zagłuszony przez żywy szelest liści. Krew wyleciała potokiem z jego ust, a oczy odwróciły się białkami. Uderzył z hukiem potylicą o podłoże, pozostawiając resztkę senji jaką posiadał zapieczętowaną w wyrytych znakach na ziemi."
Cześć, jestem Rose Weasley. Żartuję, gdy czuję się niezręcznie.
Autor: Lithine
Fan Fiction | Harry Potter | Nowe Pokolenie
[21]"Eee... a mi mozesz mówić "Pan Weasley"."
– Pan profesor! – wykrzyknęła radośnie Rose, materializując się tuż przy nich.– Panna Weasley – mruknął Draco, przewracając oczami. – Jak miło panią widzieć. Już się obawiałem, że będę się dobrze bawił.
– Akurat – zakpiła Rose.
Scorpius obserwował ich, wyraźnie rozbawiony.
– Draco, musisz koniecznie spróbować tych ciastek z kremem. – U boku starszego Malfoya pojawiła się Astoria. Była to wysoka kobieta, niemal tak wysoka jak jej syn i dorównująca wzrostem mężowi. Miała krótkie, czarne, elegancko wystylizowane włosy i posągową figurę. – Scorpius! – wykrzyknęła radośnie, dostrzegając syna, po czym porwała go w ramiona.
– Kochanie, myślę, że nie powinniśmy ruszać jedzenia przed zakończeniem ceremonii… – zaczął Draco, podczas gdy Scorpius delikatnie wyplątał się z ramion matki.
– Nonsens – odparła Astoria, machnąwszy z gracją dłonią. – Rozmawiałam z Hermioną, która zapewniła mnie, że Victorie i Teddy z pewnością nie będą mieli nic przeciwko, żebym spróbowała.
– Hermioną… – wymamrotał z Draco, jakby to było nowo poznane słowo w jakimś obcym języku.
– Mamo, to jest Rose Weasley – wtrącił Scorpius, decydując się przerwać ten dziwny dialog. – Rose, to moja matka, Astoria Malfoy.
– Miło mi poznać, pani Malfoy – powiedziała nieśmiało Rose.
– Ach! – Oczy Asturii rozbłysły. – A więc to ty jesteś tą słynną młodą damą, o której Scorpius paplał przez całe wakacje i na którą mój mąż narzeka od września. Nie masz pojęcia jak się cieszę, że w końcu mogę cię poznać – oznajmiła z uśmiechem, odtrącając wyciągniętą dłoń Rose i podchodząc do niej bliżej, żeby ją przytulić.
Kiedy ją puściła, Rose zerknęła z zainteresowaniem na Scorpiusa.
– Paplałeś o mnie? – spytała.
Chłopak ze wszystkich sił zaklinał swoje policzki, żeby się nie zarumieniły.
– Dzięki, mamo – powiedział, wzdychając ciężko.
Na szczęście ocaliła go Fleur, nakazująca wszystkim zająć miejsca.
Wschód słońca
autor: Charlotte Petrova
Fan Fiction | Harry Potter | Czasy Harry'ego
Rozdział 25, Żelazna klątwa
Rozchyla spierzchnięte wargi Narcyzy i wlewa do jej ust zawartość
flakonika. Widzi jak jago matka zupełnie nieświadoma swoich ruchów
połyka eliksir.
I wtedy dzieje się coś złego.
Klatka piersiowa Narcyzy – do tej pory unosząca się powolnie i ociężale – opada na zbyt długi czas. Oddech Narcyzy, wcześniej świszczący i słyszalny – zamiera w ustach kobiety – z n i k a…
– Co się dzieje? – Panikuje Draco, podrywając się z miejsca. – Dlaczego ona nie oddycha?! – wrzeszczy.
Rzuca się w kierunku ciała matki i potrząsa nim mocno. Płowe włosy kobiety falują z każdym kolejnym szarpnięciem. Jednak to nic nie daje.
Życie powolnie uchodzi z Narcyzy Malfoy…
I wtedy dzieje się coś złego.
Klatka piersiowa Narcyzy – do tej pory unosząca się powolnie i ociężale – opada na zbyt długi czas. Oddech Narcyzy, wcześniej świszczący i słyszalny – zamiera w ustach kobiety – z n i k a…
– Co się dzieje? – Panikuje Draco, podrywając się z miejsca. – Dlaczego ona nie oddycha?! – wrzeszczy.
Rzuca się w kierunku ciała matki i potrząsa nim mocno. Płowe włosy kobiety falują z każdym kolejnym szarpnięciem. Jednak to nic nie daje.
Życie powolnie uchodzi z Narcyzy Malfoy…
Rock Penetrowany Pędzlem
Autor: Kunoichi
Romans
Tajemnic Rena ciąg dalszy, czyli kim jest Tyler? Szalejące libido, lody i balet
– Tyler, skąd to masz? – spytał zachrypniętym głosem, a ja też zerknąłem na zdjęcie.
– Nieważne – powiedział Tyler i zabrał laptopa. – Może jednak jeszcze trochę zostaniecie?
– Znasz mojego ojca? – spytał Ren, a mnie zatkało.
– Co? – Tyler zamrugał i chyba po raz pierwszy się zmieszał.
– Na zdjęciu.
– Ale o co ci chodzi? – spytał nieprzyjemnym tonem, a ja poczułem niepokój.
– Ten mężczyzna to mój ojciec. Na tym zdjęciu. Nie wiedziałem, że się znacie.
– Co ty gadasz? Jaki ojciec? To jest... no nie wierzę. – Wstał i zaczął chodzić nerwowo po pokoju.
O kurwa. Czyżby... Tyler coś tego z ojcem Rena? Chyba żartują. Ale przecież tata Rena jest stary.
– Tyler, o co chodzi? – spytał Ren, ale ten wziął fajki i poszedł na balkon.
Chyba jednak miałem rację. Prawdę mówiąc, byłem w szoku. Ren chyba też będzie, jak skojarzy fakty.
– Powiesz, co się dzieje? – spytał, gdy też wyszliśmy na balkon.
– To jest zbyt chore. – Tyler zaśmiał się sarkastycznie i zapalił kolejnego papierosa.
Nie wątpię.
– Nie bardzo cię rozumiem. Nie wiedziałem, że ojciec lubi balet – powiedział Ren, a Tyler spojrzał na niego przygaszonym wzrokiem.
– No, bardzo. To mój ojciec – powiedział, a mnie znowu zatkało.
Rena też.
– Że co? – spytał i zaciągnął się nerwowo dymem. – Ojciec? Co ty pieprzysz? Jaki ojciec?
– Prawie nie obcujemy, on ma przecież normalną rodzinę. Fajnie, nie?
– Poczekaj. – Ren pomasował skronie, a ja zapaliłem papierosa. – Chcesz mi powiedzieć, że mój ojciec ma nieślubnego syna, a ja nic o tym nie wiedziałem?
– Dokładnie to chcę ci powiedzieć. Jestem raczej zszokowany, że właśnie uprawiałem seks z bratem.
– Nieważne – powiedział Tyler i zabrał laptopa. – Może jednak jeszcze trochę zostaniecie?
– Znasz mojego ojca? – spytał Ren, a mnie zatkało.
– Co? – Tyler zamrugał i chyba po raz pierwszy się zmieszał.
– Na zdjęciu.
– Ale o co ci chodzi? – spytał nieprzyjemnym tonem, a ja poczułem niepokój.
– Ten mężczyzna to mój ojciec. Na tym zdjęciu. Nie wiedziałem, że się znacie.
– Co ty gadasz? Jaki ojciec? To jest... no nie wierzę. – Wstał i zaczął chodzić nerwowo po pokoju.
O kurwa. Czyżby... Tyler coś tego z ojcem Rena? Chyba żartują. Ale przecież tata Rena jest stary.
– Tyler, o co chodzi? – spytał Ren, ale ten wziął fajki i poszedł na balkon.
Chyba jednak miałem rację. Prawdę mówiąc, byłem w szoku. Ren chyba też będzie, jak skojarzy fakty.
– Powiesz, co się dzieje? – spytał, gdy też wyszliśmy na balkon.
– To jest zbyt chore. – Tyler zaśmiał się sarkastycznie i zapalił kolejnego papierosa.
Nie wątpię.
– Nie bardzo cię rozumiem. Nie wiedziałem, że ojciec lubi balet – powiedział Ren, a Tyler spojrzał na niego przygaszonym wzrokiem.
– No, bardzo. To mój ojciec – powiedział, a mnie znowu zatkało.
Rena też.
– Że co? – spytał i zaciągnął się nerwowo dymem. – Ojciec? Co ty pieprzysz? Jaki ojciec?
– Prawie nie obcujemy, on ma przecież normalną rodzinę. Fajnie, nie?
– Poczekaj. – Ren pomasował skronie, a ja zapaliłem papierosa. – Chcesz mi powiedzieć, że mój ojciec ma nieślubnego syna, a ja nic o tym nie wiedziałem?
– Dokładnie to chcę ci powiedzieć. Jestem raczej zszokowany, że właśnie uprawiałem seks z bratem.
7. Czarny Wilk
Czy gdyby jako dziecko była zmuszona żyć na ulicy, to umarłaby z głodu
po paru dniach? A może padłaby ofiarą okolicznego gangu? Jest słaba
fizycznie i psychicznie, opiera się na złudnej nadziei, żyjąc zamknięta w
swojej szklanej kuli. To oczywiste, że ktoś taki jak ona długo by nie
przetrwał, ale ten błysk w oku, który dziś zobaczyłem, sprawia, że nie
jestem już tego tak do końca pewny. Upór i niezachwiana chęć życia mogą
okazać się skuteczniejsze niż wrodzony spryt.
Wiem to lepiej niż ktokolwiek inny.
Wiem to lepiej niż ktokolwiek inny.
Rozdział 3
Wróciłem. Po trzydziestu latach samotnej tułaczki po świecie znów jestem
w domu, z rodziną. W uścisku z Pierwszym. Co powinienem zrobić,
powiedzieć? Przeprosić? Bogowie, powinienem, tak bardzo powinienem.
Myśl, Leo, myśl. Co powiedzieć, co...
Uścisk słabnie. Pierwszy odsuwa się, jednak wciąż czuję ciepło jego rąk na plecach. Nie puszczaj, proszę. Odchrząkuję, próbuję...
— Dobrze, że jesteś z powrotem, Leo. Brakowało nam cię.
Uścisk słabnie. Pierwszy odsuwa się, jednak wciąż czuję ciepło jego rąk na plecach. Nie puszczaj, proszę. Odchrząkuję, próbuję...
— Dobrze, że jesteś z powrotem, Leo. Brakowało nam cię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz