The Story Of New Generation
autor: Susan Kelley
Fan fiction, Percy Jackson
Chapter XI Esperanza
Odwróciliśmy się. Staliśmy w ogromnej sali. Nie przesadzam. Sufit był na wysokości przynajmniej piętnastu metrów, a ściany groty znikały w ciemności. Na środku stał wielki kocioł, a pod nim płonęło wielkie ognisko. Było ciemno i cicho. Za cicho.
— Zostańcie tu — rozkazał Sammy, a sam ruszył naprzód. Chciałam dać mu mój miecz, ale głos uwiązł mi w gardle.
Chłopak zrobił kilka kroków w stronę kotła i rozejrzał się naokoło.
— Chyba czysto — stwierdził. — Tylko po co tu ten kocioł?
Nagle z ciemności wyleciała strzała, trafiając Sammy'ego w brzuch. Chłopak krzyknął i zgiął się w pół.
— SAMMY! — wrzasnęłam i rzuciłam się do przodu.
Ktoś (albo coś) chwycił mnie za ramiona i pociągnął do tyłu. Zaczęłam się szarpać i kopać na oślep. Nie mogłam jednak trafić przeciwnika. Po chwili poczułam uderzenie w tył głosy i osunęłam się na podłogę.
Chapter XII Sammy
— Co mi zrobisz swoją wykałaczką, Luke'u Jacksonie? — wysyczał. — Nie uratujesz swojej dziewczyny. Jesteś za słaby. Twój przyjaciel też długo nie pociągnie. Siostry są na niemożliwej misji, a matka rozważa samobójstwo. O ojcu nie wspominając. Nie masz już nikogo...
Luke opuścił miecz.
— Nie słuchaj go! — ryknąłem. — Luke, on kłamie!
Chłopak odwrócił się. Miał łzy w oczach. To wszystko go przytłoczyło. Była za młody na taką misję. Miałem go chronić. Jego i Esperanzę. Zawiodłem. Teraz wszyscy zginiemy.
— Nie masz racji — rzekł chłodno Luke i wbił miecz w mały palec u nogi potwora.
Olbrzym ryknął z bólu. Machnął ręką, odrzucając Luke'a na ścianę koło klatki. Chłopak uderzył w nią całym ciałem i znieruchomiał.
— LUKE! — krzyknęła Esperanza. — Luke, nie!
Autor: Arcanum Felis
Fan fiction, Harry Potter, Czasy Harry'ego
Rozdział 2
"Draco szedł korytarzami nieznanej mu firmy. Nie miał pojęcia, gdzie jest i co tu robi. Po prostu stawiał przed sobą kroki i rozglądał się na boki. Było bardzo cicho, nawet za cicho i to go przerażało. Otworzył szeroko oczy, nasłuchując jakiegokolwiek głosu. Nagle coś zaszeleściło przy ścianie. Instynktownie sięgnął do kieszeni po różdżkę, jednak nie było jej tam. Przełknął ślinę i szybko odwrócił się w stronę, skąd dobiegał odgłos. Stały tam doniczki z kwiatami i to ich liście kołysały się na wietrze.
Odetchnął z ulgą.
— To tylko wiatr, tylko wiatr — mruknął, próbując uspokoić kołaczące w piersi serce.
[...]
Kilka sekund później Draco westchnął i kontynuował swoją wędrówkę po firmie. Dokładnie przyglądał się plakatom wiszącym na ścianach i gustownym meblom. Musiał przyznać, że wszystko wyglądało bardzo stylowo.
[...]
Prychnął z irytacją i rozejrzał się po pomieszczeniu. Stało tu wiele podobnych biurek, które nie wyróżniały się niczym szczególnym. Wszystkie były takie same — drewniane i eleganckie. Przy każdym ustawiono niewielki kosz, w którym zapewne lądowały niepotrzebne papiery. Regały, które widział, były po brzegi wypełnione kolorowymi segregatorami, a obok nich stała kserokopiarka i stos tekturowych pudełek.
Draco chciał podejść do szafy i przeczytać etykiety na segregatorach, ale nagle usłyszał czyjś głos. Z początku myślał, że mu się zdawało, jednak sekundę później znowu ktoś się odezwał.
Blondyn uniósł jedną brew i skierował się w tamtym kierunku. Cicho stąpając, podszedł do brązowych drzwi. Były uchylone, dzięki czemu wyraźniej słyszał czyjąś rozmowę. Przysunął się bliżej i nadstawił ucha.
— Rozumiesz, na czym polega twoje zadanie? — zapytał męski głos.
— Tak, wyjaśniłeś to bardzo dokładnie. Jednak…
— Jednak, co?
— Mam pewne wątpliwości."
autor: Arcanum Felis
Fan fiction, Harry Potter, Czasy Harry'ego
Rozdział 8: Kłamstwa z przeszłości
"Delikatna ręka dotyka mojego ramienia i odwracam się w tamtą stronę. Owijam się ramionami wokół Harry'ego i przytulam go mocno. Prawdopodobnie, gdyby mnie nie trzymał, rozpadłabym się na małe kawałki.
— Hermiono, zapomnij o Ronie. Wiesz jaki on jest. Zawsze bierze wszystko do siebie i mówi zanim pomyśli — szepce Harry, klepiąc mnie po plecach. — Czy coś się dzieje? Bardzo często znikasz. Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda?
— Harry... — głos mi się łamie i czuję łzy spływające po policzkach. Co mogę mu powiedzieć? Chciałabym powiedzieć mu wszystko, ale... — Moi rodzice — szeptam. — Oni... oni odeszli.
Wciąga powietrze i patrzy na mnie.
— Co się stało?
— Śmier... Śmierciożercy — szlocham, a on przyciąga mnie do siebie.
— Oh, Hermiono.
— Próbuję uciec od tego wszystkiego. Znikam, żeby samotnie odrabiać pracę domową. To mi pomaga i chociaż przez chwilę o tym nie myślę. Chociaż przez chwilę nie czuję się winna — wyznaję i zdaję sobie sprawę, że każde wypowiedziane słowo jest prawdą. Kiedy jestem z Draco, jedynym człowiekiem, który wie co się stało i który wszystko pamięta, czuję się lepiej i ból z powodu ich straty zmniejsza się. Poprzez swoją obecność, przypomina mi, dlaczego wróciłam. On jest jedyną osobą, która wszystko rozumie.
— Hermiono, dlaczego nic nie powiedziałaś?
— Ja... ja po prostu nie wiedziałam, jak ci o tym powiedzieć. Nie chcę o tym rozmawiać.
— Dobrze. Nie martw się, wszystko się ułoży.
Ocieram łzy i idziemy obok siebie. Wyznanie prawdy, przyniosło mi ulgę. Wprawdzie nieznaczną, ale lepsze to niż nic."
Rozdział 9: Wystarczająco odważna
"W poniedziałkowy wieczór siedzę w pokoju wspólnym, próbując dokończyć esej z zaklęć. Ron siedzi na kanapie obok mnie z Lavender na kolanach. Jęczą dziwnie, ponieważ bez przerwy się całują i nie wydają się być tym zażenowani. Ukradkiem spoglądam w ich stronę i zauważam, że blondynka mi się przygląda. Mruga do mnie, a potem odwraca się do Rona i całuje go namiętnie. Mrużę gniewnie oczy i głośno zatrzaskuję książkę. Podskakują z zaskoczenia. Nie patrzę w ich stronę, tylko zbieram swoje rzeczy i bez słowa wstaję z kanapy. Lavender chichocze jak wariatka, ale ja nie będę bawić się w jej gierki. Przechodzę do wyjścia pod portretem i jedynie przez sekundę patrzę w ich stronę, po czym wychodzę na korytarz.
Głowa kieruje mnie do biblioteki, ale moje stopy prowadzą mnie na korytarz na siódmym piętrze, prosto do Pokoju Życzeń. Patrzę na ścianę i zaczynam chodzić w tą i z powrotem.
— Potrzebuję miejsca, w którym będę mogła się uczyć — myślę. — Miejsca, gdzie będę mogła odrabiać pracę domową. Miejsca, gdzie będę mogła się wyciszyć.
Na ścianie pojawiają się drzwi i szybko ciągnę za klamkę. To co widzę, zapiera dech w piersiach. Na podłodze leży pluszowy biały dywan. Po jednej stronie pokoju stoi duży stół z krzesłami, a po drugiej szafa wypełniona po brzegi książkami. Skanuję pomieszczenie oczami i w kącie na podłodze zauważam znajomą blond postać z książką w ręce.
— Malfoy?
Jego głowa podnosi się do góry na dźwięk mojego głosu. Jeden z kącików ust nieznacznie się unosi.
— Granger, nie możesz się trzymać z daleka?
Przewracam oczami.
— Nie wiedziałam, że tu będziesz — bronię się.
— Jasne, że nie.
Mruga do mnie porozumiewawczo, a ja kładę swoje książki na stole, nie siląc się na delikatność."
autor: Koneko
Dramat
3. twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, księżniczko
Mimo świetnie spędzonego dnia, jego humor uległ całkowitej zmianie, gdy tylko zaczął rozmyślać o swojej najlepszej przyjaciółce. Przyjaciółce, w której był zakochany już drugi rok. Właściwie od chwili, w której się poznali.
Gdy zamykał oczy, widział jej postać w świetle księżyca, gdy tamtej nocy siedział na drzewie. Olśniony jej widokiem w lśniącej poświacie księżyca — z wrażenia zsunął się z gałęzi i narobił wstydu. Wciąż nie wierzył, że taka cudowna dziewczyna zaprzyjaźniła się akurat z nim. I chociaż był inteligentnym i odważnym chłopakiem, nie miał ambicji na to, aby cokolwiek więcej zrobić w kierunku swojego uczucia do niej.
autor: Koneko
Fan fiction, Gwiazdy i fani
Rozdział 4
Obawiałem się, co takiego może się wydarzyć. Pojawią się kolejne czerwone róże — na pewno. Mimo wariujących mocy, postanowiłem się kontrolować najbardziej, jak tylko byłem w stanie. Zanim wysiadłem, gasząc silnik powtórzyłem listę, którą układałem w głowie przez całą drogę:
Nie patrzeć na jej nogi, gdy będzie w szortach.
Nie patrzeć na jej uśmiech – czyli starać się jej nie rozśmieszać, nie rozbawiać.
Nie flirtować z nią.
Nie myśleć o niej za bardzo.
Nie mówić dużo.
Nie wiem jak, ale przeżyć tę krótką podróż z pełną kontrolą.
(...)
Spodziewała się mnie i chyba zauważyła, jak podjechałem, bo gdy tylko przeszedłem przez furtkę, pojawiła się w drzwiach. W, cholera, króciutkich szortach, luźnej, ale krótkiej bluzeczce z dekoltem i z nieśmiałym uśmiechem na ustach. Zmysłowych, różowych ustach.
Przełknąłem ślinę.
Jak tak dalej pójdzie, mój plan spali na panewce.
autor: Mrs.Cross
Romans
Rozdział 4
"Przez noc emocje w nim jakby opadły. Oprócz strachu nie czuł nic. Ogarnęła go dziwna pustka, jakby połknął silne proszki na uspokojenie. Miewał chwile dziwnego letargu. Cała sytuacja w jednej chwili była bolesną rzeczywistością, natomiast w innej wydawała się być bardzo realnym koszmarem. Może czuł wszystko w tak dziwny sposób, bo spadło to na niego niczym grom z jasnego nieba?
Jeszcze kilka dni wcześniej wszystko widział w inny sposób. Wyobrażał sobie, że wróci do Seattle gdy dostanie przepustkę, czyli po trzech miesiącach pobytu na szkoleniu. Oczyma wyobraźni widział Catherine na lotnisku, wśród innych ludzi. Wierciłaby się, jak to miała w zwyczaju, gdy była niecierpliwa bądź podekscytowana. Stawałaby na palcach i wyciągała szyję, bo zobaczyć go jak najszybciej ponad głowami reszty oczekujących osób. Potem rzuciłaby się w jego stronę biegiem, a on zgarnąłby ją w swoje ramiona. Ich wargi na pewno złączyłyby się w tęsknym pocałunku i na pewno dziewczyna zaczęłaby płakać.
Czekała na niego, gdy był setki kilometrów od domu. Teraz Christopher będzie czekał na nią, choć jest tak blisko niego. A jednocześnie tak daleko"
autor: Nathalee xxx
Fan fiction, Gwiazdy i fani
Rozdział 2
— Steven nie rzucał słów na wiatr. Ludzie tutaj są bardzo solidarni. Zadrzesz z jednym, a wraz z resztą zgotuje ci tu istne piekło. Znikniesz stąd tak szybko, jak ci wszyscy zapomniani słabeusze i buntownicy. Nie rób sobie z nas wrogów, bo siedzisz w tym gównie tak samo głęboko jak my.
Michael zmarszczył nieznacznie brwi. Mężczyzna chciał go ostrzec? A może zastraszyć?
— Czyli co mam zrobić?
— To, co uważasz za słuszne. — Wzruszył ramionami, odwracając się w stronę, z której przyszedł. — Ale wiedz, że lepiej być z nami, a nie przeciwko nam. — Więzień skwitował swoje słowa, po czym po prostu odszedł.
autor: Ola Ri
Fantastyka, Fantasy
Rozdział 12 "Jaskółczy śpiew"
– Kim… jesteś? – zapytała wątpliwie Penelopa. Kobieta nie wydawała się groźna, ale pozory mogły mylić. W świecie bogów nic nie było takie, jakie powinno, dlatego Rosińska bacznie czuwała na ruch ze strony damy.
– Gdybym zdradziła ci swe imię, jutro bogowie wywiesiliby twą głowę na szczycie Olimpu – oświadczyła, ku przerażaniu studentki. – Nie obawiaj się, choć wiem, że trudno ufać osobie, która nie chce zdradzić swej tożsamości. Jednak obdarz mnie zaufaniem, a przeżyjesz Penelopo.
Ręką wskazała na wolne miejsce naprzeciwko siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz