No Control
Autor: VougeTrisha
Fan fiction, Gwiazdy i fani
Rozdział XXII - Telefon
"...W związku z Justinem dowiedziałam się wielu informacji na temat mojej biologicznej rodziny. Było to możliwe tylko dzięki temu, że po śmiertelnym wypadku moich rodziców, tata Justina był jak syn dla mojej babci i dziadka. Wiedziałam, że oni dość często odwiedzali starsze małżeństwo z Nowego Jorku. Dzięki temu byłam niemal pewna, że mój były chłopak wykorzysta okazję i również najbliższy weekend spędzi w rodzinnym mieście swoich bliskich. Niestety wiązało się to z tym, że prawdopodobnie jego nowa dziewczyna miała mu towarzyszyć.
Chłopcy od razu zauważyli zmianę w moim zachowaniu. Oscar jak zwykle okazał się szybszy. Farbowany blondyn przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Oparłam się jego tors, a on zaczął bawić się moimi włosami. Po chwili jednak mój przyjaciel odsunął mnie od siebie.
– Co się stało? – spytał zmartwiony..."
Ogarnąć Apokalipsę
Autor; Rinkashi Meari
Sensacyjne
Najtańsza Opcja
- Boże, za jakie grzechy? Mój pierworodny ma cycki pod samym nosem, ale zamiast się na nie gapić, woli się kłócić o jakieś pedalskie gacie.
- Czy to znaczy, że mogę nim jebnąć o podłogę? – spytałam z nadzieją.
- Ta akurat – zaśmiał się nastolatek. - Chodzę dwa razy w tygodniu na siłownię, nie dasz…
Nie dałam mu dokończyć, chwyciłam gnojka za kołnierz i podniosłam do góry. Potrząsnęłam nim kilka razy jak kukłą, po czym rzuciłam na ziemię. Gdy masował sobie obtłuczone plecy, z moich ust wyrwało się ciche, triumfalne warknięcie.
- Ona jest psychiczna! – krzyknął młodziak, odczołgując się w stronę taty.
- Synu, ta pani jest zombiakiem i jest zajebiście silna.
- Wiedział pan kim jestem i mimo to pozwolił stłuc swojego syna? – zdziwiłam się.
- Porządny kop w dupę mu nie zaszkodzi, poza tym, jestem pani wielbicielem.
- Eee… Bardzo mi miło?
Ognie Niezbyt Piekielne
Autor: Rinkashi Meari
Fantastyka, Fantasy
Jak Trwoga, to do Demona
Magda poczuła obecność wrogów, zanim trzy skrzydlate sylwetki pojawiły się na niebie. W tym samym momencie otoczyła wszystkich szkarłatną kopułą, po czym, jakby nigdy nic, usiadła na schodach. O tarczę co rusz rozbijały się kule zielonego kwasu. Uczniowie oraz nauczyciele z przerażeniem obserwowali trójkę demonów, która ich właśnie atakowała. Wszystkie miały zielonkawą skórę, długie, czarne pazury oraz niemal identycznie pokrzywione twarze. Ich skrzydła przypominały budową skrzydła nietoperza, a z ich ust co jakiś czas wydobywał się ptasi wrzask. Ubrane były w podarte łachmany. W pewnym momencie potwory zaprzestały ataku. Cierpliwie czekały na rozwój wydarzeń.
- Ta dziwka szatana nas wystawiła! – wrzasnął Mariusz Sas, po czym wskazał na Magdalenę. – Spójrzcie tylko na jej oczy!
- A może byś raczył geniuszu dostrzec, kto trzyma osłonę, dzięki której jeszcze żyjecie! – wrzasnęła.
- Nie mam zamiaru słuchać co czarcia szmata ma do powiedzenia! Sprowadziłaś tu swoich kumpli, a teraz próbujesz nam mydlić oczy!
Bać się to nic złego. Tylko ludzie głupi, pozbawieni wyobraźni się nie boją.
Autor: Kyane
Fan fiction, Sport
Epilog
"- Uważaj trochę! - Bartman znalazł się przede mną w ułamku sekundy. Jednym ramieniem objął mnie w pasie, zupełnie jakbym miała osunąć się na podłogę; w drugą dłoń ujął moją rękę, ustawiając ją pod światło. Do oczu napłynęły mi łzy, a do gardła podeszła kolacja.
- Powinieneś już iść – syknęłam, wyrywając obolałe palce z uścisku Zbyszka. Zgromił mnie spojrzeniem i usadził na szafce jakbym ważyła tyle co poduszka, w ogóle nie zważając na moje protesty.
- Daj sobie pomóc."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz