Autor: Kasia Katarzyna
Tytuł: "Zaginieni"
Król Piotr Wspaniały długo nie powracał z
rodzeństwem z polowania. Trwało ono już prawie dwa razy dłużej niż zazwyczaj.
Na zamku wszyscy poddani zaczęli się niepokoić.
— A co jeśli coś im się stało? —
krakały okoliczne wrony również zmartwione sytuacją.
— Proszę, się uspokoić i nie pleść
głupot— odkrzykiwali im najbliżsi doradcy władców. — Złote Rodzeństwo pewnie
spotkało kogoś, kto potrzebował pomocy. Po południu wrócą.
Plotka o zaginięciu ich ukochanych
władców rozeszła się po Narnii w błyskawicznym tempie. Popołudnie mijało
Narnijczykom ze strachem i zmartwieniem. Nikt z nich nie chciał, aby najlepsi
królowie i królowe tego kraju odeszli. Wszyscy bali się, że ktoś ich napadł i
zamordował lub uprowadził, a Narnia zostanie przejęta przez sąsiednie państwa i
nowi władcy nie będą dla nich tak hojni i dobroduszni. Wiedzieli, że jeżeli
rodzeństwo nie powróci, to złoty wiek ich kraju się skończy i może czekać ich
coś dużo gorszego niż rządy Białej Czarownicy i jej zima.
Nim zaczęło się zmierzchać pod
Ker-Paravelem zebrało się mnóstwo Narnijczyków. Mniejsze zwierzęta stały na
większych, szybsze wiozły wolniejsze. Każdy był gotowy przeszukiwać okoliczne
lasy. Widząc to zgromadzenie wystąpił przed nimi najbliższy przyjaciel i
doradca władców, faun Fummus, syn zmarłego Tumnusa.
— Proszę, wstrzymajmy się z
pochopnymi decyzjami. Król Piotr, król Edmund oraz królowa Zuzanna i królowa
Łucja powrócą najprędzej w nocy. Musiało zatrzymać ich coś pilnego —
powiedział. — A jeśli do świtu nie powrócą, wyruszymy w ich poszukiwania, gdy
tylko słońce stanie. Poinformujemy i poprosimy o pomoc sąsiednie królestwa. A
teraz proszę, niech kobiety i dzieci wrócą do domów. Kto przybył z daleka i nie
ma tu rodziny, za chwilę przygotujemy odpowiednią liczbę sypialni. Wszystkich
mężczyzn zapraszam do Sali Balowej.
Noc nikomu nie minęła spokojnie.
Nawet Fummus, który zwykle zachowywał stoicki spokój, skakał nerwowo po
wszystkich korytarzach. Dzieci płakały, bo bały się, że stracą ukochanych
„wujków” i „ciocie” (tak powiedzieli dzieciom, by się w ten sposób do nich
zwracały), szczególnie płakały za Łucją, która często się z nimi bawiła i
pokazywała różne zabawy (a ona nie wiedziała skąd je zna). Kobiety nerwowo
zerkały za okna. Marzyły, by dostrzec gdzieś w oddali cztery postaci na
koniach. Część z nich pomagała szykować prowiant na poszukiwania. Z każdą
godziną przybywało kobiet w kuchni. Starsi Narnijnczycy siedzieli pod zamkiem i
opowiadali anegdoty o walecznym Piotrze, porywczym Edmundzie, niezwykle pięknej
i mądrej Zuzannie oraz uroczej Łucji. Jednocześnie wszyscy modlili się i
błagali Aslana o ich szczęśliwy powrót do domu, na Ker-Paravel.
W nocy nikt się nie zjawił.
O świcie narnijscy mężczyźni
wyruszyli. Poszukiwania trwały tydzień, a w nich pomagały nawet sąsiednie
państwa. Nikomu nie udało się odnaleźć rodzeństwa Pevensie, nikt ich później
nie widział, a z czasem stali się tylko legendą…
Autor: Susan Kelley
Tytuł shota: Żegnaj
W Narnii nastała jesień. Piękna, złota jesień. Liście spadły z drzew,
a zmrok zapadał wcześniej niż latem. Niektóre zwierzęta zapadły w sen
zimowy, a inne zaczęły gromadzić zapasy na zimę.
Kaspian stał na balkonie, opierając się o balustradę. Odkąd został królem Narnii, czuł się coraz bardziej samotny. Od odejścia Piotra, Zuzanny, Łucji i Edmunda minęło kilka tygodni, a on dalej nie mógł przestać myśleć o przyjaciołach. No i o niej. Piękne, ciemne włosy. Błyszczące, błękitne oczy.
Po co się dołujesz, pomyślał. I tak nie wróci. Nie może.
— Wasza wysokość?
Kaspian odwrócił się. Jeden z jego strażników stał w drzwiach do jego sypialni.
— Tak?
— Mamy gościa.
Strażnik odsunął się i przepuścił w drzwiach Zuzannę Pevensie. Uśmiechała się delikatnie, patrząc Kaspianowi prosto w oczy. Strażnik skłonił się i wyszedł.
— Zuzanna... — Kaspian podszedł do niej zdziwiony. — Ale przecież miałaś już nie wrócić do Narnii! Dorosłaś!
— Ile czasu minęło? — spytała.
— Kilka tygodni.
— W naszym świecie, nasza rozłąka trwała niecały dzień. Moje rodzeństwo nie wie, że tu jestem. Przyszłam tu... By się pożegnać.
— Pożegnać? — Kaspian zmarkotniał. — Czyli... Już nigdy nie wrócisz?
— Tego nie wiem — powiedziała Zuzanna. — Wiem, że będzie mi ciebie brakować. Nie chce zostawiać Narnii, ale czuję, że muszę wreszcie dorosnąć.
Nagle Kaspian wpadł na genialny pomysł.
— Zostań tutaj — zaproponował. — Nigdy nie wracaj. Nie starzej się. Zostań z Narnią. Zostań ze mną.
Zuzanna pokręciła głową.
— Nie mogę — rzekła smutno. — Chciałabym, ale nie mogę tak po prostu zostawić Łucji, Piotra i Edmunda.
— Zrozumieją.
— Źle to ujęłam. Nie chcę tak po prostu zostawić Łucji, Piotra i Edmunda — poprawiła się Zuzanna, naciskając na słowo "chcę". — Już się nie zobaczymy.
— To po co tu przyszłaś? Powiedzieć mi to? Dziękuję, ale już to wiedziałem. Teraz tylko będę bardziej tęsknił.
— Przyszłam tu, bo... Bo miałam taką wewnętrzną potrzebę. Potrzebę wyjaśnienia wszystkiego.
— Więc słucham. — Kaspian założył ręce na piersiach. — Chętnie zaspokoję twoją potrzebę.
— Kocham cię, ale nie mogę tu zostać — powiedziała Zuzanna. — Narnia to nie mój świat. Moje miejsce jest w świecie normalnych ludzi. Mam propozycję.
— Jaką?
— Wróć do świata ludzi ze mną.
Kaspian zamarł. Do świata normalnych ludzi? Propozycja była kusząca, ale co z Narnią? Był królem, nie mógł tak po prostu porzucić swoich poddanych. Był gotów poświęcić wszystko dla dobra krainy. Nawet miłość.
— Przykro mi, ale jestem królem — rzekł oschle. — Nie mogę zostawić poddanych na pastwę losu. Tak po prostu uciec. To nie przystoi królowi.
Zuzanna poczerwieniała ze złości.
— Mam rozumieć — wycedziła. — Że władza jest dla ciebie ważniejsza ode mnie?
— Nie władza, ale Narnia. Bycie królem to nie tylko przyjemności, ale i obowiązki.
Zuzanna zacisnęła usta.
— Świetnie — powiedziała. — Więc zostajesz tutaj, a ja wracam, tak?
— Tak.
— I już nigdy się nie spotkamy.
— Prawdopodobnie nie.
— Więc żegnaj.
Zuzanna obrzuciła go krytycznym spojrzeniem i wyszła, trzaskając drzwiami.
— Żegnaj — powiedział Kaspian, wpatrując się w drzwi.
Kaspian stał na balkonie, opierając się o balustradę. Odkąd został królem Narnii, czuł się coraz bardziej samotny. Od odejścia Piotra, Zuzanny, Łucji i Edmunda minęło kilka tygodni, a on dalej nie mógł przestać myśleć o przyjaciołach. No i o niej. Piękne, ciemne włosy. Błyszczące, błękitne oczy.
Po co się dołujesz, pomyślał. I tak nie wróci. Nie może.
— Wasza wysokość?
Kaspian odwrócił się. Jeden z jego strażników stał w drzwiach do jego sypialni.
— Tak?
— Mamy gościa.
Strażnik odsunął się i przepuścił w drzwiach Zuzannę Pevensie. Uśmiechała się delikatnie, patrząc Kaspianowi prosto w oczy. Strażnik skłonił się i wyszedł.
— Zuzanna... — Kaspian podszedł do niej zdziwiony. — Ale przecież miałaś już nie wrócić do Narnii! Dorosłaś!
— Ile czasu minęło? — spytała.
— Kilka tygodni.
— W naszym świecie, nasza rozłąka trwała niecały dzień. Moje rodzeństwo nie wie, że tu jestem. Przyszłam tu... By się pożegnać.
— Pożegnać? — Kaspian zmarkotniał. — Czyli... Już nigdy nie wrócisz?
— Tego nie wiem — powiedziała Zuzanna. — Wiem, że będzie mi ciebie brakować. Nie chce zostawiać Narnii, ale czuję, że muszę wreszcie dorosnąć.
Nagle Kaspian wpadł na genialny pomysł.
— Zostań tutaj — zaproponował. — Nigdy nie wracaj. Nie starzej się. Zostań z Narnią. Zostań ze mną.
Zuzanna pokręciła głową.
— Nie mogę — rzekła smutno. — Chciałabym, ale nie mogę tak po prostu zostawić Łucji, Piotra i Edmunda.
— Zrozumieją.
— Źle to ujęłam. Nie chcę tak po prostu zostawić Łucji, Piotra i Edmunda — poprawiła się Zuzanna, naciskając na słowo "chcę". — Już się nie zobaczymy.
— To po co tu przyszłaś? Powiedzieć mi to? Dziękuję, ale już to wiedziałem. Teraz tylko będę bardziej tęsknił.
— Przyszłam tu, bo... Bo miałam taką wewnętrzną potrzebę. Potrzebę wyjaśnienia wszystkiego.
— Więc słucham. — Kaspian założył ręce na piersiach. — Chętnie zaspokoję twoją potrzebę.
— Kocham cię, ale nie mogę tu zostać — powiedziała Zuzanna. — Narnia to nie mój świat. Moje miejsce jest w świecie normalnych ludzi. Mam propozycję.
— Jaką?
— Wróć do świata ludzi ze mną.
Kaspian zamarł. Do świata normalnych ludzi? Propozycja była kusząca, ale co z Narnią? Był królem, nie mógł tak po prostu porzucić swoich poddanych. Był gotów poświęcić wszystko dla dobra krainy. Nawet miłość.
— Przykro mi, ale jestem królem — rzekł oschle. — Nie mogę zostawić poddanych na pastwę losu. Tak po prostu uciec. To nie przystoi królowi.
Zuzanna poczerwieniała ze złości.
— Mam rozumieć — wycedziła. — Że władza jest dla ciebie ważniejsza ode mnie?
— Nie władza, ale Narnia. Bycie królem to nie tylko przyjemności, ale i obowiązki.
Zuzanna zacisnęła usta.
— Świetnie — powiedziała. — Więc zostajesz tutaj, a ja wracam, tak?
— Tak.
— I już nigdy się nie spotkamy.
— Prawdopodobnie nie.
— Więc żegnaj.
Zuzanna obrzuciła go krytycznym spojrzeniem i wyszła, trzaskając drzwiami.
— Żegnaj — powiedział Kaspian, wpatrując się w drzwi.
Autor: Rzan
Tytuł tekstu to: Wrócisz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz